Pod względem przychodów IV kwartał 2008 r. był lepszy niż w 2007 roku, ale gorszy od oczekiwań. Sprzedaż wzrosła nie o zakładane 50-60 proc., tylko o 20-30 proc. - mówi Piotr Jarosz, wydawca serwisu Sklepy24.pl.
Choć sprzedaż za pośrednictwem sieci - łatwiejsza i tańsza od tradycyjnej - wciąż rośnie w tempie dwucyfrowym, spadek dynamiki pokazuje, że polska gospodarka zwalnia, a Polacy kupują mniej.
Według szacunków GP w tym roku sprzedaż sklepów internetowych wzrośnie najwyżej o 20-30 proc. - do 13 mld zł, podczas gdy dynamika wzrostu w roku 2008 w porównaniu do roku 2007 zbliżyła się do 40 proc. (przekraczając poziom 10 mld zł).
Trend spadkowy potwierdzają przedstawiciele największych graczy na rynku e-commerce. Ale o powodzenie biznesu, mimo kryzysu, się nie martwią.
- To nam pomoże, bo Polacy będą szukać tańszych towarów, więc chętniej kupować będą on-line - uważają przedstawiciele branży.
W Allegro wolniej
Najwięcej o koniunkturze w IV kwartale mówią wyniki Allegro.pl, największego gracza na polskim rynku, na którego przypada ponad połowa obrotów całego e-handlu.
W ubiegłym roku liczba handlujących wzrosła w serwisie o 1,8 mln - do 9 mln użytkowników w stosunku do roku 2007. W ostatnim kwartale wzrosły też obroty - z 1,2 mld zł w roku 2007 do 1,6 mld zł. Ale dynamika, w przeciwieństwie do poprzednich lat, była wolniejsza - 33 proc. To przełożyło się też na zmniejszenie dynamiki w całym 2008 roku, w którym obroty Allegro wzrosły w stosunku do 2007 roku o 36 proc. do 5,2 mld zł.
- E-commerce będzie się nadal rozwijał, ale ze względu na groźbę kryzysu rozwój ten może być wolniejszy. Polacy są coraz bardziej przekonani do tej formy robienia zakupów. Są też coraz bardziej otwarci na nowoczesne technologie - podkreśla Patryk Tryzubiak, rzecznik prasowy Grupy Allegro.pl.
Agito widzi spowolnienie
Większą ostrożność konsumentów przed wydawaniem pieniędzy odczuł też inny gigant polskiego e-handlu - największy sklep internetowy Agito.pl, handlujący m.in. elektroniką i AGD. Tomasz Sypuła, prezes spółki, przyznaje, że w IV kwartale ubiegłego roku obroty wzrosły o około 40 proc.
- To jest lekkie zwolnienie, biorąc pod uwagę wcześniejsze wzrosty sięgające 60 proc. W IV kwartale można już było po prostu zobaczyć, że informacje o kryzysie wpływają na zachowania ludzi, którzy zaczynają ostrożniej wydawać, obawiając się o mniejsze zarobki czy wręcz utratę pracy - dodaje Tomasz Sypuła.
Jednak uważa, że spowolnienie gospodarcze, a w efekcie większa wstrzemięźliwość zakupowa Polaków, przysłuży się branży e-commerce.
- Klienci, chcąc zaoszczędzić, chętniej szukać będą ofert w internecie, gdzie jest taniej. Dlatego spadek popytu w internecie nie powinien być aż tak odczuwalny, jak w tradycyjnej sprzedaży - mówi szef Agito.pl.
Podkreśla też, że Agito, chcąc utrzymać dynamikę sprzedaży, rozwijać będzie asortyment, a także nie zrezygnuje z marketingu i reklamy.
- Pod względem kategorii zakupowych ten rok powinien być jeszcze podobny do ubiegłego. Ale w dłuższej perspektywie oceniamy, że coraz większą popularnością cieszyć się będą produkty pierwszej potrzeby, np. odzież - mówi Tomasz Sypuła.
Kupujący wydają mniej
Szukanie tańszych okazji rzeczywiście sprawia, że coraz więcej osób sięga do internetu, co widać choćby po wynikach internetowego sklepu Kolporter.pl, sprzedającego m.in. książki, muzykę, filmy i gry. Liczba zamówień w listopadzie i grudniu 2008 r. wzrosła aż o 70 proc., ale wartość obrotów - jedynie o 23 proc. w porównaniu do 2007 roku.
- Liczba zamówień rosła szybciej niż obroty, co było spowodowane spadkiem średniej wartości pojedynczego zamówienia. Wzrost liczby kupujących w sieci pozwala utrzymać wzrosty sprzedaży, nawet jeżeli statystyczny klient ogranicza wydatki - tłumaczy Robert Sołkiewicz, pełnomocnik zarządu ds. rozwoju e-biznesu w Kolporterze.
Taki sam trend widać w innych sklepach Kolportera - w iperfumy.pl o około 10 proc. spadła średnia wartość pojedynczego zamówienia, choć w tym przypadku obroty i liczba zamówień wzrosły akurat o 100 proc.
- Trudno więc mówić o kryzysie, jeśli rośnie sprzedaż produktów luksusowych, jak perfumy - mówi Piotr Wójcik z marketing manager iperfumy.pl.
Ale przykład iperfumy może być jednak wyjątkiem potwierdzającym regułę. Wzrost sprzedaży kosmetyków w gorszych czasach to zjawisko znane z poprzednich kryzysów, określane w branży jako tzw. lipstick index, czyli wskaźnik szminki. Termin ukuł Leonard Lauder, szef koncernu kosmetycznego Estee Lauder, kiedy podczas poprzedniej recesji w 2001 roku sprzedaż szminek w USA, w przeciwieństwie do innych produktów, wzrosła o 11 proc. Także podczas Wielkiego Kryzysu w USA sprzedaż kosmetyków wzrosła o 25 proc.
Ponaddwukrotnym wzrostem sprzedaży w IV kwartale - z 845 tys. zł w roku 2007 do 1,76 mln zł w roku 2008 - może też pochwalić się niszowy sklep z wyposażeniem domów Łazienki24.pl, choć przedstawiciele największych sklepów podkreślają, że tak wysoka dynamika to w dużej mierze to efekt niskiej bazy.
- To efekt ciągłego rozszerzania asortymentu. W planach mamy jeszcze rozszerzenie go o drzwi, podłogi i inne elementy - podkreśla Paula Korbecka, rzecznik Łazienki24.pl.
- Polski e-commerce nie osiągnął jeszcze poziomu podobnego do tego w gospodarkach rozwiniętych jak Niemcy czy Wielka Brytania. Sprzedaż powinna rosnąć, choć być może nieco wolniej niż w ostatnich latach - dodaje Anna Zasada ze sklepu Czerwonamaszyna.pl.
SZERSZA PERSPEKTYWA - ŚWIAT
Według firmy comScore, która monitoruje handel w sieci, od 1 listopada do 23 grudnia 2008 r. Amerykanie wydali w internecie 25,5 mld dol. To o 3 proc. mniej niż w analogicznym okresie roku 2007. W czarny piątek po święcie Dziękczynienia Amerykanie wydali na zakupy on-line 534 mln dol., czyli zaledwie 1 proc. więcej niż rok wcześniej.